Relacja przegranego ze zniewolonym. Człowiek i zwierzę w pięknej symbiozie. Nazbyt oczywista paralela uwięzienia i zdecydowanie zbyt dydaktyczna historia transformacji skazanego. Aż trudno uwierzyć, że to Matthias Schoenaerts z wyrazistego „Cienia” czy „Rust and Bone”. Poza tym można pooglądać piękne pejzaże Nevady, ale film jest jakby bez charakteru. Cichy i kameralny, co można docenić, jednak bardzo przewidywalny i nie pomagają tutaj zderzenia pięknych koni i brzydkich ludzi w przedpokoju pokuty. Wszystko nazbyt senne i bez właściwości. Tylko niezły, bo mam wrażenie, że zmarnowano ciekawy potencjał.