PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=611752}
7,7 2 243
oceny
7,7 10 1 2243
Empire: Total War
powrót do forum gry Empire: Total War

Zbugowane

ocenił(a) grę na 6

Ciężko jest od tak streścić ogrom bugów i niedopracowania tej gry, ale spróbuję chociaż wyjaśnić te najistotniejsze.

The Creative Assembly postanowiło przy tej grze rozwiązać irytującą kwestię z poprzednich części: sojusznicy tylko na papierze, rzadko kiedy przybywający z militarną pomocą. Tutaj więc mamy opcję, wedle której przy deklaracji wojny można kliknąć w przycisk "Wezwij sojuszników do walki". Jeżeli zrobi to państwo, które jest ofiarą agresji, to sojusznicy muszą wypowiedzieć wojnę, bo inaczej sojusz zrywany, a reputacja idzie mocno w dół. W praktyce więc AI zawsze przychodzi z pomocą zaatakowanemu sojusznikowi.

Tyle tylko, że zostało to przez twórców napaćkane i niedopracowane. W startowej dacie roiło się od najprzeróżniejszych, historycznych sojuszy wojskowych, które się chaotycznie ze sobą mieszają. W 1700 Austria i Anglia miały sojusz historycznie wymierzony przeciwko Francji. Jeśli więc Austrię zaatakuje Polska, to wojnę Rzeczypospolitej wypowie Brytania... Już po 2 turach jest taki niesamowicie poplątany bajzel, że nie da się tego opisać. W praktyce wygląda to tak, że każdy walczy z każdym. Brzmi epicko? A skąd! Potwornie durnowate AI nie potrafi się zdecydować, gdzie iść armiami i ciągle chodzi nimi raz w tę, raz we wte... W dodatku nikt z komputerowych graczy ani trochę nie rozwija gospodarki. Efekt jest taki, że po przeszło 60 latach (a kampania trwa 100 lat) nadal nic się na mapie nie zmienia. Tak długo trwają wojny między różnymi frakcjami, a wszystko przez ten startowy bajzel z sieciami sojuszy. Po 60 latach Francja, czy ktoś tam inny nadal ma gospodarkę na poziomie startu. No... tylko i wyłącznie raz zdążyło mi się zauważyć rozwinięte miasto: Monachium. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż była to niezmiennie jedyna prowincja Bawarii.

To po prostu wygląda obskurnie. Nie chodzi tu zresztą tylko na sam fakt, iż przez dziesięciolecia nic się na mapie politycznej nie zmienia. Chodzi też o to, że mapa zionie... małą skalą. Twórcy tak się chełpili, tak się przechwalali przed premierą, że będzie to największa gra total war ze wszystkich dotychczasowych. No przepraszam bardzo, równie dobrze mógłbym sobie palcami wskazującym i środkowym dłoni zrobić "spacerek" po atlasie i powiedzieć, że w jedną turę przeszedłem z Europy do Chin. Oczywiście to była zwykła hiperbolizacja, ale ci, którzy nie grali w tego Total Wara, już pewnie wiedzą, co mam na myśli. To jak porównywać mapki z "Medieval 2 Królestwa" do ich geograficznych odpowiedników z kampanii podstawowej wersji "Medievala 2". Ponadto mapa zieje pustką. Twórcy chcieli osiągnąć złoty środek: prowincje to molochy, ale tylko jedno miasto jest stolicą całej prowincji, podczas gdy inne miasta są miejscem budowania jakiegoś obiektu. Niejako więc część budynków jest rozrzucona, nie będąc skumulowana w stolicy prowincji (tak samo porty w poprzednich częściach, choć z budową zarządzaną w stolicy, nie były w stolicy regionu samej w sobie). Miał to być z założenia kompromis: "Więcej bitew w polu, bo mniej oblężeń, a to wszystko bez uczucia pustych obszarów". Tyle tylko, że tego... w ogóle nie czuć. Każdy gracz (a przynajmniej ja) nigdy nie uderzam na mniejsze miasteczka, po prostu uderzając z miejsca na to główne miasto. AI zaś... Nigdy nie stworzy żadnej, dużej armii: zamiast tego tworzy dziesiątki jednooddziałowych armii, które albo są nieustannie wysyłane na samobójcze misje, albo po prostu uszkadzają pomniejsze miasta, jednak na to główne i najważniejsze nie racząc uderzyć nigdy.


A właśnie, wspomniałem, że nic się na politycznej mapie nie zmienia? To tylko częściowo prawda. Tak się bowiem składa, że zawsze niezwyciężonymi imperiami stają się Prusy i Konfederacja Maracka.

Zbugowana jest nie tylko mapa kampanii, ale także bitwy. Nie da się wszystkiego opisać, więc streszczę się do tego, co jest tu najistotniejsze i przekłada się na efekty w kampanii. Nie ma prawie w ogóle żadnych unikalnych jednostek dla poszczególnych frakcji, a jak już są, to są bezużyteczne. Komputer i tak z nich nie korzysta, więc można uznać, że ich nie ma. Tym samym, wszystkie frakcje mają takie same wojska, różniące się względem siebie tylko kolorem oraz tym, że "ci mają w tej jednostce trochę lepszy ten stat, ci troszeczkę lepszy inny" itp. Spośród najbardziej pospolitej ze wszystkich jednostek (każde AI rekrutuje praktycznie tylko to i nic poza tym), jednostka "Piechoty liniowej" Prus ma najszybsze przeładowanie broni względem jakiejkolwiek innej liniówki. Ponieważ zaś AI jest przygłupem i nikt nigdy nie robi żadnych wymyślnych manewrów, wszystko się sprowadza tylko do ostrzeliwania się. Poza tym, kawaleria jest całkowicie bezużyteczna. Giną, jak muchy i nigdy nie pokonają... np. właśnie "Piechoty liniowej".

Tym samym to Prusy na szybkiej bitwie pokonują każdą armię jakiegokolwiek innego komputera. Zresztą Prusy chyba jako jedyne na starcie nie mają z nikim żadnego sojuszu, więc są w ruchach wojsk nieskrępowane. Tym bardziej, że praktycznie od razu wypowiadają wojnę Saksonii. Saksonia jest w grze protektoratem Rzeczpospolitej, więc automatycznie Prusy mają wojnę z Polską, w której polskie AI nie może wezwać na pomoc sojuszników. Prusy ZAWSZE stają się najsilniejsi w Europie, w której oprócz Prusaków nikt nie robi żadnej efektywnej ekspansji.

Prusy jednak to jeszcze pikuś. Prawdziwym tygrysem nie do powstrzymania stają się Maraci z Indii.

Kolejnym karygodnym błędem w grze jest to, że gdy przychodzi na bitwie do walki wręcz, to zawsze jedna jednostka walczy naraz tylko z jednym wrogiem. Totalna bzdura i nieporozumienie: to sprawia, że jakakolwiek przewaga liczebna w walce wręcz nie ma prawa bytu. To, że pojedynczy żołnierze wspierali się w walce wręcz (np. dwóch walczy naraz z jednym wrogim piechurem; jeden walczy z wrogiem, drugi tego zajętego walką wroga uderza mieczem w plecy zabijając natychmiast) był w poprzednich total warach czyś tak oczywistym, że nawet nie zwracaliśmy na to uwagę. W "Empire" zaś zawsze są pojedynki jeden na jednego. Gdy więc 45 jednostek kawalerii uderzy szarżą na 18 artylerzystów... artylerzyści mogą to starcie wygrać, bo z tych 45 kawalerzystów tylko 18 będzie machać szabelkami, podczas gdy pozostałych 27 zastygnie w zbugowanym ślizgu po ziemi, jakby konie miały podkowy na lodowisko... Swoją drogą, takie ślizganie ma każdy piechur, którego oddział właśnie walczy wręcz.

Efekt jest więc taki, iż nie do zatrzymania są miecznicy hindusów. Oni USIEKĄ KAŻDEGO. Konfederacja maracka w szybkiej bitwie zabije i zmiażdży mającego nawet 4-krotną przewagę liczebną wroga. A po każdej, tak spektakularnej bitwie doświadczenie tych mieczników idzie w górę i w górę... Poza tym, bugi mapy kampanii także idą Maratom na rękę. Za każdym razem, gdy jakaś frakcja staje się silniejsza poprzez zdobywanie nowych prowincji, reszta państw się do niej zniechęca. Każda nowa prowincja to dodatkowe minusy to poszanowania... ale nie dla Maratów. Te minusy działają bowiem TYLKO na te frakcje, które są z tego samego kontynentu. Konfederacja Maracka zaczyna grę w Indiach, więc jej ekspansja (nieważne, w której części świata) będzie oburzać tylko inne frakcje "indyjskie" (i przez słowo indyjskie mam na myśli zaczynające w Indiach, frakcje "europejskie", które coś tam mają w Indiach się nie liczą"). Tym samym Maraci błyskawicznie podbijają i podporządkowują sobie cały półwysep indyjski, po czym robią blitzkrieg przez Persję i lądową inwazję na Europę, którą nikt nie jest w stanie zatrzymać. Armii mają chyba więcej, niż najazdy mongolskie w "Medievalu 2": a też w każdej z tych armii są ich elitarni miecznicy...

No, da się pokonać Prusaków i Maratów, ale tylko dlatego, bo ich potęga polega na wyjaśnionych, dalekoidących bugach. We wszystkich innych aspektach ich AI jest tak samo tragiczne, jak każdej innej frakcji. Gdy przychodzi co do czego, doświadczony gracz z łatwością ich wszystkich pokona: po prostu... będzie to niemiłosiernie mozolne.

ocenił(a) grę na 5
Ketosz

A u mnie Holandia w 8 tur pokonała Francję, ja grałem Hiszpanią i podbiłem całą Amerykę Środkową, miałem całą masę kopalni złota, srebra i kamieni szlachetnych i cały czas trzepałem biedę.

Po tym jak Anglia wypowiedziała mi wojnę zacząłem podbijać Amerykę Północną. Po kilkunastu turach prawie całkowicie wykurzyłem Anglię z Ameryki Północnej a ona i tak zawsze była lepsza ode mnie pomimo tego że miała mniej ziem ode mnie ! natrzepała kilkanaście liniowców III, II i I klasy (mnie było stać na pięć III i II !), to samo Holandia ! w odbijaniu pkt. handlowych nie miałem z nimi szans !

Drzewko technologiczne rozwinęli pięciokrotnie szybciej ode mnie ! gdy ja miałem ulepszone kartacze oni mieli już rakiety, gdy ja miałem liniowce III klasy oni już mieli liniowce I klasy !

Następna moją bolączką było rozwijanie technologii a dokładnie ulepszanie np. kopalni gdy ulepszyłem je do parowych pracownicy zaczęli strajkować, gdy maszyny zaczęły zajmować miejsce ludzi fala strajków objęła całą Hiszpanię i przez to nie miałem kasy na wojsko ! a Anglia i Holandia przez całą kampanię z pełnym zadowoleniem mieszkańców wdrażała nowe technologie ! to samo się tyczy zielonej strzałki wzrostu ludności u mnie zawsze była czerwona w dół (nieważne jaki bym ustawił podatek) a u nich zawsze zielona strzałka w górę ! KPINA !!!

Reasumując w całości popieram Ciebie Empire Total War to OGROMNIE niedopracowana gra :(

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones