Ooo proszę, nie spodziewałem się że, jeszcze zobaczymy Camerona Boyce, jak on przecież nie... (pewnie teraz to już jest ostatnia produkcja z nim)
Jedyne co towarzyszy mi po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków to poczucie zawstydzenia. Produkcja która nie wysiliła się nawet na bycie jakkolwiek nieudolnie, ale wciąż znośnym pastiszem stylu życia rockowych zespołów i otoczenia. Co jest wręcz niesamowitym osiągnięciem,
to nawet nie tandeta ale jej podróba...