Widziałam go na razie tylko w jednym filmie, w "Targowisku Próżności", gdzie grał Williama Dobbina, i była to moim zdaniem świetna kreacja aktorska. Jego Dobbin był gentlemanem w każdym calu, a jego oddanie Amelii i uczucia były widoczne w każdym spojrzeniu i w każdym geście, Dobbin nie był w jego wykonaniu postacią, lecz żywym człowiekiem, który wiele uczuć przeżywa w środku.
Philip Glenister jest właściwie mężczyzną brzydkim, ale to tylko dowodzi, że dobry aktor nie musi być przystojny, by przekonująco grać prawdziwego gentlemana.
Och, błagam Cię! Wejdź na forum luigis i użyj sformułowania "Philip Glenister jest mężczyzną brzydkim". Jeśli przeżyjesz lincz, to będziesz mogła wpisać się go księgi rekordów Guinessa.
Fifi może nie jest piękny, ale jest mężczyzną pociągającym (jak na jego wiek oczywiście) i nie można mu tego odmówić. I cała rzesza jego fanek dałaby się za niego pokroić :P
Sama napisałaś - nie jest piękny :). Bo obiektywnie nie jest, nie wpisuje się w ogólne kanony piękna. A tego, że coś w sobie ma, wcale mu nie odmawiam, a wręcz odwrotnie - gdyby było inaczej, nie założyłabym tego tematu :).
W ogóle od tamtego czasu widziałam go w innych filmach i nadal mówię na niego "brzydal", tylko że w moich ustach ma to w jego przypadku pozytywny wydźwięk ;). I nie tylko w jego przypadku, bo nie jest jedynym aktorem o dyskusyjnej urodzie, którego lubię znacznie bardziej od banalnie przystojnych.