i w niej wypada bardzo dobrze.
Pomyłką jest porównywanie go do brudnych westernów Leone, czy Dzikiej bandy,
czy innych w konwencji na poły komediowej (np Sędzia Roy Bean, Ballada o Cable Hough'u).
Oczywiście, że jest czarno-biało, lekko naiwnie i przerysowanie ale to taka
lekko sentymentalna podróż w przeszłość, kiedy jako dzieciak oglądało się o wiele mniej warte
westerny z rozdziawioną buzią.
Dlatego polecam, głównie starszym panom, wielbicielom gatunku.
No tak, ale dziś już nie jesteśmy dziećmi, a i ta Ameryka inaczej się jawi. Typowy film ku pokrzepieniu serc.