Lumet po genialnym "Serpico" a później dobrym "Książe wielkiego miasta" - oba te filmy poruszały problemy w policji, teraz przyszła pora na gniota filmowego. Nie dziwie się, że w TV hulał pod zmienionym nazwiskiem reżysera. Końcówka (na tej wyspie) - przewidywalna aż do bólu. Gra aktorska średnia. Fabuła pokręcona. Jedynie przedostatni fragment w filmie mi się podobał - rozmowa głównego bohatera z przełożonym, że sprawę trzeba umoczyć bo zbyt grube ryby w tym siedzą itd. I mimo, że na niego nie mili haków, to mogli zaszkodzić jego bliskim: matce (emerytura po zmarłym ojcu mogłaby być niższa), i wieloletniemu kumplowi, który nie był "czysty".
Morał: nie wystarczy być uczciwym, trzeba jeszcze uważać na to z kim się zadajesz a ponadto czasami trzeba płacić długi jakie zaciągnęła rodzina. Czasami mimo najlepszych chęci i starań, siły "wyższe" nas przerastają.
Główny bohater odczuwał bezsens swojej pracy i zmagań. Wierzy w ideały a życie brutalnie sprowadziło go na ziemię. Film nie byłby zły, gdyby nie ta dosłowność, przewidywalność niektórych momentu, brutalność, epatowani okrucieństwem i gdyby doszlifować i fabułę i scenariusz, dużo tych "gdyby", dlatego film trafił do TV... to że Lumet się na to obruszył, to tylko świadczy troszkę o tym, że już tracił kontakt z prawdziwą sztuką i chyba za dużo naoglądał się amerykańskiego kina klasy B.
Film jest dobry. Zauważyłam , że wszyscy co tu się wymawiają i wyrażają swoje opinie..chcą podnieść swoje ego, poprzez dziwne, pewne siebie wypowiedzi, jakby byli wielkimi znawcami kina.
Twoja wypowiedź bynajmniej nie jest "dziwna", ale trafia w samo sedno tematu. Nie trzeba być znawcą kina, albo cierpieć na "zanik" ega, aby wywnioskować, że film ten plasuje się poniżej przeciętnej.
Wygrywany na tępej strunie dosłowności, momentami ckliwy i przekoloryzowany. Miałam wrażenie, że ten nachalny rasizm reżyser upchną w scenariuszu na siłę. Z "Pytań i odpowiedzi" wynika jedynie stara i dawno już zakorzeniona prawda: W dżungli życia sprawiedliwość i lojalność są wyłącznie pustymi frazesami.
Jak dla mnie całość w ogóle się nie klei. Jedynie Nick Nolte dorzuca trochę iskry do tego pogorzeliska. Również nie dziwie się, że film zakotwiczył wyłącznie w TV.
Film wyświetlano w polskich kinach, niedługo po amerykańskiej premierze. Sam byłem na nim w Kinie-pamiętam do dziś.
Dzisiaj chyba tego filmu w tv już nie puszczą. Za dużo rasizmu, antysemityzmu, seksizmu i homofobii. :-) ;-)
Ooo to ciekawe, pewnie nadawca nie wiedział co to za film. ;-) Wygląda że telewizja jeszcze nie jest tak mocno cenzurowana jak internet bo Netflix chyba tego filmu nie udostępni. :-)
Biorąc pod uwagę, że Amerykanie woleliby zapomnieć o swojej niechlubnej historii, to pewnie masz rację. Z drugiej strony wydaje mi się, że jednak zachowania niepoprawne politycznie w filmie są piętnowane. Pokazane jest jak Ameryka się zmieniała, chociaż ostatecznie okazuje się, że robi to jedynie powierzchownie. Nie zdziwię się jak zobaczę go jeszcze kiedyś w programie TV, ale na Netflixie bym rzeczywiście na niego nie liczył. Chociaż... SPOILER ... postać grana przez Nicka Noltego miała zapędy gejowskie ;) Nawet któryś z transwestytów to sugerował, innego złapał za "jajka", dwa razy proponował seks mężczyznom, oczywiście żeby ich zabić, ale kto wie hehe