Jak nie papież to smoleńsk, jak nie smoleńsk to papież. Ludzie kochają się w tragediach,
zgonach i wypadkach, kochają je rozgrzebywać by nimi żyć. Mówią, że trzeba pamiętać, ale
to nie sama pamięć, to "okazja" by się móc się podołować. A i tak większa część
społeczeństwa robi na pokaz to tylko hipokryzja. Po to stawiają pomniki, jak najwięcej
pomników by na każdym kroku człowiek "pamiętał"
Oj niestety zapomniałeś jeszcze o Katyniu do kompletu. Papież ,Smoleńsk,Katyń to nasza polska trójca św.
masz rację, polacy kochają chwile w których mogą zjednoczyć się tylko dlatego, że ktoś zginął. ale nie rozumiem, dlaczego umieściłeś ten wątek pod tym filmem. jestem świeżo po seansie i z radością stwierdzam, że mówi on o życiu papieża, a nie jego śmierci,
No tak, jeszcze Katyń, masz racje ( podciągnąłem go pod Smoleńsk;))
O życiu papieża, ale przesłanie to samo, niedługo do kin wejdzie fabularyzowana katastrofa nad Smoleńskiem i tylko patrzyć jak nakręcą biograficzny o życiu L. Kaczyńskim.
O kimś kto żyje rzadko coś kręcą, rzadko dostaje medale (póki żyje)...Dopiero jak zaliczy zgon to jest dopiero okazja na takie ceremonie bo tak jest "fajniej" kogoś docenić dopiero po minucie ciszy...
P.S. Nie jestem zwolennikiem życia politycznego i nie życzę nikomu śmierci. To tylko moje skromne zdanie.
Mimo wszystko rzygać się chce tym czym atakują media i społeczeństwo, a z Świebodzinem to już pojechali po całości, a najbardziej smuci to, że człowiek, który nie wyznaje wiary i tak musi się na to godzić i z tym żyć. Bo taki mamy lud.