To jest chyba pierwszy Żandarm jaki widziałam, choć powstał chyba jako 4 z kolei, a na pewno mój ulubiony. Do tej pory pamiętam jak mój brat zabrał mnie do kina, a ponieważ film był dozwolony od 12 lat, a ja miałam 8, zastanawiałam się "wpuszczą, czy nie wpuszczą". Ale wpuścili, a w tamtych czasach przestrzegano kategorii dużo bardziej skrupulatniej niż dzisiaj, kiedy liczy się tylko kasa, i wpuszcza się wszystkich którym się chciało wydać na bilet.
Mnie bardziej podobał się "Żandarm z St. Tropez" i "Żandarm się żeni". "Żandarm na emeryturze" mnie trochę zawiódł. Scenariusz jest chaotyczny, a i śmiesznych scen oraz dialogów mniej niż w filmach, które wymieniłem wcześniej.